kamień


 

jednym gestem zrzucam pancerz
wysypując się publicznie
piaskiem jeszcze mokrym

krzyczę tonąc w słońcu
tocząc się kamieniem
w proch rozrywany

zimnym płomieniem

na ulicach
na chodnikach wzburzonych od stóp
wbijam się wrzaskiem w tłum
przepychając puste spojrzenia

wczorajsze mgłą zlane

wstrzymuję ruch
wznosząc czerwone światła

krzyczę kaleczony wzrokiem
milknąc echem

nie umieram


 

2009