skalpy


na pal nabijane głowy
nie zaznały uwielbienia
i stóp królewskich tyranów

porośnięte mchem piedestały
na poboczach dróg ekspresowych
wstrzymują jedynie wiatr

umierają – niech żyją
na zawsze poza nami
i do miecza spotkania
 

 

26.12.2012

kuszenie


skutki uboczne wędrówek poza ciało
niestosowne do chwili
gorszą - nazbyt wyuzdane pragnienia

skryte i ciche

z przypływem pozwolę ci na nienawiść
aż odpłynę więc nie płacz

nie pozwolę sobie zbezcześcić twoich miejsc
wczoraj naszych

 
 

20.12.2012

obcy


w nieudolnie kreślonych słowach
obnażam kalectwo swego spełnienia
niepełnosprawną każdą mą postać
wykorzystaną

w przeroście wszystkich form posiadania
jakże mi obcych i niemal zbędnych
modlitwy o poziom wtajemniczenia
płoną w ogniu

w treści kamienie tracące ciężar
w tak mi odległej przestrzeni wiszą
i nie poruszą kometą ziemi
do stracenia

 

16.12.2012

ślady na śniegu


milczysz.

a ja - na końcu świata trwonię ogień,
próbując odpowiedzieć gwiazdą,
jednym płomieniem.

zamykasz oczy.

a ja - donikąd i na oślep brnę przez zaspy,
wiem że nikogo tu nie spotkam,
szukam tropów.

znikasz.

a ja - krwią znaczę drogę,
lśni w resztkach słońca,
będzie padać.

cisza…

 

16.12.2012

zamglona rzeczywistość


rdzawe rydwany ryją trawniki,
przegłodzone cienie wleką,
wiatru potomstwo – szlachtę ulicy,
po złoto należne z racji urodzenia.

przychodzą – odchodzą

wraz z mgłą mieszają rzeczywistość
kłamstwami naszych bohaterów
topionych w czystej kałuży łez,
przegrywając kolejny dzień.

należy im się sen i chleb

 
 

15.12.2012

leżąc, już nie lecąc

szkółka wiersza



z tej perspektywy wszystko przytłacza
wielkością i ciężarem,

na wszelki wypadek zamykam jeszcze oczy,
strzępy wspomnień rwą skronie,
choć samego lądowania nie pamiętam.

może na moment powrócę do pionu,
rozgarnę szkło zarośnięte kłamstwem.

znalazłem – nie tego szukałem,
nienaruszoną, już zimną i porzuconą,
obdarowaną odrobiną twych ust,

nie, nie będę pił kawy,
ostatnio dość szybko osiągam poziom.

 
 

08.12.2012

księga mroku


zmęczony bóg zapomniał być,
odszedł niewzruszony modlitwą.  

bezdomne anioły pozują poetom,
muzy na pół etatu,
dławione dymem nirwany
brodzą rzeką butelek, dnem już zdobytym
przemoknięte,
więdną im skrzydła chlebem klejone.

niewzruszone kruki u bram piekieł
karzą żywych limitem oddechów.

już tylko ulica adoptuje niechętnie
ciągnąc poza życie

 

 
11.08.-06.12.2012

arkusz 2012

Rozstrzygnięcie konkursu Arkusz 2012

Nakładem wydawnictwa Tarnogórskiej Fundacji Kultury i Sztuki wkrótce ukaże się arkusz poetycki z tekstami Pana Patryka Chrzana z Dąbrowy Górniczej.
Spośród wielu nadesłanych zestawów wierszy prócz zwycięskiego zestawu, jury postanowiło w porządku alfabetycznym wyróżnić i w sposób szczególny podziękować autorom:
Jan Baron (Chorzów), Janusz Cichoń (Lwówek Śląski), Bożena Kaczorowska (Warszawa), Mariusz Krupienik (Olsztyn), Czesław Markiewicz (Zielona Góra), Anna Przeździecka (Jasienica Dolna), Janusz Solarz (New York), Anna Szołtysek-Grzesikiewicz (Gliwice), Arkadiusz Stosur (Nowy Sącz), Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz (Głuchołazy).
Dziękujemy wszystkim uczestnikom tegorocznego konkursu.


http://fundacjatg.art.pl/rozstrzygniecie-konkursu-arkusz-2012/

przez chwilę i na zawsze


jeśli zechcesz się zabić,
skocz w przepaść życia
i delektuj się każdą sekundą,
pławiąc się w przypadkach.

jeśli zerknę w twoją stronę, choćby chwilę,
złap się mego spojrzenia,
przez moment chcąc się ratować,

od wspólnych grzechów.


 

27.11.2012

iluzja istnienia


jedyne co mogę ci dać to siebie,
w dwudziestu czterech różnych odsłonach na dobę
i więcej, bez względu na skutki uboczne skrajności.

od ciszy miażdżącej ciśnieniem,
przeklętą wegetacją mroku,
marszczącą każdą ścian powłokę,
martwym niemal spojrzeniem.

przez zwykłe, codzienne zabijanie koloru,
bliżej mi nie znanych odcieni,
więdnących kwiatów i brudnych kieliszków,
radością szampana karmione rany.

po krzyk rwący szkłem powietrze,
ciężkie i mdlące, nie do przełknięcia,
klątwy lecące nam na głowy 
kamiennym gradem,

burzą, niekoniecznie rzeczywistą
przed każdą mą egzekucją,
za niezdolność do człowieczeństwa,
kolejno gasną wszystkie me słońca,

chłonąc czernią bezpańskie myśli,
w błocie topiąc drogi.

nie będzie twej białej chusty,

gdy kat zawaha się chwilę.
 

 

24.11.2012

parasole

szkółka wiersza


bez nas, nie mamy nic
a mówią że jest lepiej
no, może trochę pada
i kiśnie wciąż powietrze

co oni wiedzą?

gdy mokniemy

w ostatnich przebłyskach nocy
już od dawna martwych gwiazd
a mówią że jest pięknie
gdy spłoną

nie dla nas

a przez nas

źle drukowane kalendarze
skrywają czas na laury
jak i na umieranie
w bliżej nie określonym terminie

wszystko

i nie my
w natłoku zbędnych zmartwień

mokniemy...

 

 
17.11.2012

plastik...


wrażliwość kamienia wyznacza stan
zamroczenia po bliskich spotkaniach
nieważkości poza czasem

niewypełnionych misji

odroczono rzeczywistość
śnimy
dwa metry poniżej chodnika

a ludzie patrzą
i na zegarki
bo promocja do osiemnastej

więc nie szukaj łez
nadal rzucaj ziemię
tylko szybciej

bo ludzie patrzą a krzyż gnije

 

 
07.11.2012

Wojna


 ( pamięci M.K. ‘83-‘12 )                 

 

niewyrżnięte wojną marzenia
za linią frontu łzami pocięte
schną okopów westchnienia
do ciepłych butów
do zapomnienia

ofiar eksmisji z życia
w jedności z ziemią

wyrosną z drzew odzianych wstydem
przez jesień tak bardzo zmęczoną
ciężkim powietrzem i wyciem syren
gdy już nie będą się kłaniać

spętani knotem – zniczy chłodem
czekają na swe wisiory


 

02.11.2012

satanika


 
 

(„...niedoskonałym, a dobrym czasami...”)

 

kto pierwszy słowa kamieniem
zachwyci celnością w mrok istnienia
którego nie ma i który jest

natchnieniem

w lasach obłędu krzyże odnowy
kładzione ognia spojrzeniem
lgną w korzenie

prawdą

kłamstwem

szumne mszy echa brzmią złotem
tłuką posadzki ceną zbawienia

 

08.08./25.10./2012

szaleństwo


poczytalność jak na receptę bez refundacji
wyrwana bez znaczenia na kolejność
nieplanowanych eksplozji nastrojów
skrywana w kozach

małych domów choroba
leczona ogniem bez konsultacji

nawet gdy nie ma mrozu
zaraża każdą możliwą drogą

nie ma ratunku

 

20.10.2012

tam...


...

tam- zza tamtej chmury
spadło spojrzenie z anielskim piórem
jakby niecelnie- deszczu nie będzie

niech będzie moje

skrawek uśmiechu słońca promieniem
oddany niby nikomu a jednak
wszyscy się poderwali- łapmy motyla

niech będę pierwszy

wiatr przeciążony na chwilę przysnął
na łąkach kwiatów wśród czystej bieli
budzony kolcami ziemią wstrząsną

i choć nie będę piekła bohaterem

niech będę winien

 


01.10.2012

?


List z końca świata
Nienapisany
Przez stół rzucony spojrzeniem
Ponad świecami
W milczenie pragnień
Poza czasem

Nieodebrany
Ścianę trącając
Tonie niechcący
Za horyzontem krzeseł

Kryjąc się w pianie
Szklankę całując
Słów pożar gaszę
Ukradkiem czyszcząc podłogę

Znikasz w raz z ogniem
Ciszy nie psując

Bez oczyszczenia
I bez uniesień
Ostrzę zmysłów bagnety
Wtłoczony w chmury
Wciąż zbieram siły

A może udźwignę już pióro

 

 
03.09.2012

WIANKI


naga, zimna, cała drżąca
stała prawda, tam na rynku
całkiem za nic i za wszystko
wiła wianki - ciernie krwiste

kwiaty czyste - betonowe
rwane wodą, dna spragnione,
studni echa brzmiące...

tak każdemu bez przymusu,
dieta na obłudę...


21.08.2012

...wbrew...




na przekór słońcu
odeszłaś na wschód
pieszcząc źdźbła trawy
nagimi stopami
kreśląc swą przestrzeń
włosów wiatrem
niewzruszona zachodem...

Miasto cienia


przywlókł mnie tu wiatr obżartego drogą
krętą i dziurawą, czasem asfaltową,
zerwał się i pognał, dudniąc gdzieś po dachach
 
przywitał mnie niepokój bruków zaniedbanych
latarni zapomnianych
czernią wyją domy
nieśpiące, opuszczone

siarką częstowany powietrzem obtaczaną
niemrawo krzesząc ogień
znalazłem choć nie chciałem
cienie miasta twego
duchy tu więzione

więc w drogę

nie
zostałem
w mieście teraz moim
ja – cień zagubiony


 

02.08.2012

ZABIŁEM GOŁĘBIA


biel - przestrzeń nieprzebyta
chwilę temu dziewicza
niech chłonie szept mych dłoni
zbrojnych w smołę wrzącą
i cierpi swe katusze
parzona dzisiaj smutkiem
strachem i litością, tęsknotą

biel ( chyba ) niech będzie
i pamięta na wieczność
jej i naszej słów kolor
dymem gnanych
napisanych
nieczytanych...
nieprzesłanych ....

tak mi przykro...

opadły pióra....

i tylko ogień, popiół i dym...

 

11,07,2012 

PIĄTA STRONA


bądź wiatrem żaglom ospałym
na morzach bezkresu jutra
skąd się nie wraca ciałem
a czasem pamięta dusze
i zapach bieli na falach
ciętych nożami wzruszeń

bądź ziemią choć nie obiecana
wyłkaną krwawym spojrzeniem
zbudzonym ptaków wrzaskiem
horyzont okazał łaskę
rajem witając niemrawo
skrywając wszelkie pragnienia

bądź wodą nie zawsze słoną
słodką chwilą kojenia
ran zuchwałych marzeń
walki, spełnień nie czystych
obmytych solą zwycięstwa
wzniesionym zimy toastem

bądź ogniem nieujarzmionym
skradzionym bogom choć wczoraj
i dziś, i jutro nie zgaśnie
głębiną mroku kuszony
spojrzeniem słońca gładzony
księżyca wzrokiem chwalony

bądź świata żywiołem
piątą jego stroną
spokojem upragnionym
zaprzecz prawom wszechświata
i bądź …

 

 
22.06.2012

Merkuremu


uwiąże czas złotym łańcuchem
i niech zamilknie spętany snem czarnym

a ja niesiony mrokiem tak po prostu
I bez wysiłku rozrzucę snów okruchy
krukom strażnikom nieba
nocy

gwiazdy nie spłoną wstydem
wiedzione słabością księżyca
w bezruchu zatoną
w zawiłych ścieżkach powrotów  
do Merkurego domu 

poświęcę tej chwili wieczność
w niełasce piekieł
przeklęty na zawsze po chwili

Merkuremu

 

24,05,2012

JUTRO...




gdy dłonie przestaną drżeć
gdy myśli przestaną biec
opadną skrzydła aniołów
umilkną wrzaski demonów
nadejdzie ten jeden dzień
zapomnę ostatni sen
i pierwszy przeklęty

gdy serce przestanie rwać
gdy oczy przestaną łkać
opadnie ostatni kurz
odejdzie odwieczny ból
wielbiony tysiące lat
wleczony przez drogi szmat
na piątą stronę świata

gdy ogień przestanie grzać
gdy sępy zaczną już gnać
odpłynie ostatni dym
ostatni papier wraz z nim
złamane pióro z anioła
a krew rozlana demona
nie napisze już nic...

01.05.2012

JAM JEST...




jam jest dziecko wojny z domu mroku
niedoskonały i dziś i wczoraj
trwam w swej walce szarości
ujarzmiając demony
bez boga
bez diabła
swej wierze oddany w ciebie
człowieku w drodze

jam jest wędrowiec
na szlaku do piątej strony świata
do spokoju bez chwały

jam jest...

25.04.2012

Droga




wróć do domu choć na czterech
i nie pukaj
zdejmij maski dniem zmęczone
i niech leżą
noc przywitaj światła łuną
i niech nie śpi
wypierz pamięć choćby w ręku
i niech wyschnie
a sumienie powieś w szafie
i niech czeka
serce połóż do mrożonek
i niech marznie
rozrzuć słowa po podłodze
i nic nie mów
wzrokiem zatoń w biel sufitu
i nie wracaj
śpij i śnij sny zamglone
i nie żałuj
czekaj ranka nie za karę
i idź dalej...


19.04.2012

SZARY






umęczony - kocem wstydu skryty
łka pokątnie marząc o ucieczce
skryty pod pancerzem - szary
tkwi bez ruchu

wstań nieskromnie - idź 
ziemią ojców wędruj
kwiatem bieli słaną
w słońcu, deszczu dniem i nocą
brnij by być drogą własną
naszą dla jutra

bez pamięci
a będzie dobrze...
a będzie pięknie...

a świat zapomni

na chwilę...
 

 

13.04.2012

NIEWIDZIALNY




nie pytaj dziś o jutro - nie pytaj
czy wiem, czy śnie - nie pytaj
gdy mnie nie ma, gdy jestem,
tylko gdzie
...
nie widzisz przecież mnie
...
ukrywam się przed sobą,
przed światłem czując wstyd,
chłonę nocy potok,
bezgwiezdny strachu łyk
...
po ciemnej stronie duszy
ukrywam moje sny
w najdalszym kącie piekieł,
w słoikach trzymam łzy
...
uciekam wciąż przed sobą,
uciekam ile sił,
nie pytaj gdzie - nie pytaj czy wiem
...
nie widzisz przecież mnie
...

KAMIENIE WSPOMNIEŃ





w miejscu gdzie boga szukałem, zgubiłem siebie,
a wokół mnie cienie tańczą, dymem wirując
tępią  spojrzenie, me cienie

bracia niełaski pieśni przeklęte krzyczą,
ze snów wyrwane demony
dręczą iluzją istnienia,
mnie i moje kamienie wspomnień.

a gdzie sam nie wiem,
a szukam w kościołach złudzeń płonących,
zdzieram kolana i dziś, i jutro
zawsze i nigdy, uciekam.

w drodze donikąd spotkałem ciebie,
wiatrem spokoju leczony, gołębim skrzydłem,
ciszą najczystszą uśpiony
w pamięci kosmosu - wczoraj

a dziś siarką rzuciwszy i skrząc żelazem,
płoną me dłonie gniewem, walczę,
tęsknie do święta ciszy,
bezkresu nocy - uśpionych przeklętych poranków...


12.02.2012

GDY PRZYJDZIE..




gdy przyjdzie Śmierć
a przyjdzie tu kiedyś
bez słowa stanie znudzona
rzuci spojrzeniem szukając wieszaka
kaptur  powoli zsuwając...

6 SEKUND CHAOSU


...
droga do jutra
tak, ta przed nami
pędzona wiatrem
tak, razem z nami
...
pomachaj drzewom
niech tu czekają
śniegiem tulone
śnią sny zmrożone
...
droga się leje
bielą nierówną
łamana czernią
nocą wciąż młodą
...0...
czas się zatrzymał
nastała cisza
myśli usnęły
serca wciąż biją
...1...
ziemia zadrżała
wrony wzleciały
spłoszone krzykiem
drzewa zbudziły
...2...
wzrok tu spłoszony
okładem z lodu
drzew dłonie chwyta
i gwiazd ogony
...3...
rwąc puch zimy
lecimy w przepaść
przez dni, godziny
w chaosu ścianę
...4...
czas jak przeklęty
spowalnia chwile
a my ze światłem
gdzieś uderzymy
...5...
świat eksplodował
wzniosły się skały
by opaść z pyłem
w mrozu krainy
...6...
drzewa usnęły
ciszą tulone
i tylko droga
i moja ...
...

 

28.01.2012