dobro zło – skup sprzedaż wymiana


całuje ziemię po niedomytych
dwunastu dwustu – kto by ich liczył

łamanych chlebem
topionych winem

tych zmartwychwstałych i nieśmiertelnych
hodowców handlarzy złodziei

przebranych wron kruków gołębi
trąconych na poziom - człowiek

niech tam pozostanie nie święty


30.04.2014

Kill The Gringo (myśli kradzione)


 „O, idzie. Nie, to lezie, ono lezie. Niech będzie on, bezosobowo, co prawda, ale niech będzie – on lezie. Tłucze o bruk jakby od kowala wracał, świeżo podkuty. Cała okolica słyszy, tym walaniem kowbojkami nabitymi rdzawymi ćwiekami zagłusza gwar miasta - kałboj ze wschodu. Zamek wszyty na każdym pęknięciu tej szmaty, przypominającej spodnie. Skóra po ojcu, a może nawet po dziadku. Zarośnięty. Albo fan ZZTOP albo, co gorsza, poczatkujący literat - niemożliwe. Podejdzie, fajki nie będzie chciał, bo jedną ćmi. Pewnie zbiera na wino, a powie, że na obóz sportowy. Tania podróbka diabła, otulona prywatnym smogiem. Czarne chmury nie nadciągną, nie dzisiaj, no chyba, że jednak będzie koniec świata. Nieważne.” – Przemknęło przez głowę Czarodzieja z Ozz.

„A ten gdzie? To nie kibel miejski. Fakt faktem, większą część powierzchni drzwi wejściowych tego ustronnego przybytku nie wiedzieć czemu zajmuje wymowne WC, ale to chyba nie powód, żeby menele z pobliskich rynsztoków zakłócali nam spokój.” – Lolita.

„Zaraz, ja tego typa znam… Gdzie ja go spotkałem?” – Docieka Wódz Pędząca Chmura ćmiąc elektryczną fajkę pokoju.

„Nowy, wygląda na strasznie pewnego…” – DJ Baba.

„Wyjdzie na środek i będzie coś dukał, jak znam życie, to z pewnością z kartki. Przecież ciężko zapamiętać te kilka słów, nieskładnych zdań, których i tak nie dość, że nie chcę słuchać, to ze stu procentową pewnością nie zrozumiem. Będzie dukał, jąkał się, krztusił się, charczał i tym podobne. Kurwa, co ja tu znowu robię? A mogłem obejrzeć mecz, napić się, a może nawet bym dzisiaj zasnął…” - myślał Wiecznie Zdegustowany Roman.

„Jak zwykle wszystkich nie będzie, ale widzę, że mamy nowego uczestnika.” – Pani Jola prowadząca cotygodniowe spotkania.

„Gdybym nie był co chwilę trącany, przepychany, przydeptywany, werbalnie znieważany świadomie czy nie, celowo czy przypadkiem, jak i moja przestrzeń osobista teoretycznie nienaruszalna nie miałbym pewności autentyczności miejsca i ludzi. Normalność jaką znam, o ile znam jakąkolwiek, o ile takowa istnieje, o ile istnieje jakakolwiek właściwie, co to jest normalność? Otoczenie jest mi na tyle obce, dziwne i niezrozumiałe, a jak wiadomo, co niezrozumiałe ogółowi to głupie, bo przecież ogół nie może być głupi, osobiście nie zaliczam się do ogółu na szczęście, tylko czyje, moje, jego, wszechświata? Jeśli wszechświata to w wymiarze mikro, zaraz eksploduje… a przepraszam… muszę się przesiąść…” – Kudżikukan Niszczyciel Światów.

„Jakiś złachany kowbojski kapelusz mógł jeszcze włożyć. Na koniu nie przyjechał, bo gdzie by go biedaka zaparkował. Pewnie się przywlókł na Ukrainie. Chociaż jakby takową posiadał, to pewnie by ją przepił.” – Młody Wiecznie Wygrany Tadeusz.

Trochę przypomina tego furiata, który dwa tygodnie temu doszczętnie zdemolował moją ulubioną knajpę. Chociaż tamten był chyba większy. Miotał ławami, kruszył witryny i kładł na łopatki każdego nieszczęśnika, który się zbliżył. To niemożliwe, żeby to był on, niemożliwe… - Wódz Pędząca Chmura nie dawał sobie spokoju.

"Po jaką cholerę mu ta aktówka?" – Prawie Europoseł Wiktor.

Mimo że towarzystwo jeszcze nie w komplecie, Pani Jola postanowiła rozpocząć. - Widzę, że jest wśród nas nowa twarz. Może się przedstawisz.

- Nazywam się Gringo. Morduję…

. .Poranne gazety krzyczały nagłówkami
– SZALENIEC ZASTRZELIŁ 26 OSÓB KOLEJNEJ GRUPY WSPARCIA!!!

05/06.04.2014

rzeźnia II




http://www.mok.olsztyn.pl/public_html/czytaj/9035





nadinterpretacja załamań światła
 


pozostają tylko stosy
niechcianych mebli, szmat i grzechów,
w milczeniu ostatni raz przetarte z kurzu,
podobno święconą wodą.

czasem  jakaś plama na ścianie,
mechaniczna pamiątka jednego z powrotów
lewitującym transportem zwłok,
skłóconym z kolejnym wschodem słońca.

zakrzepły myśli niedarowane 
w przeciągu wietrzonych domów
z zimowych zachowań.

nielicznym spoglądają w oczy,
więzione gdzieś pod sufitem,
lekko niebieskie, szare i czarne
nie motyle – duchy.