błoto


wdeptane w pościel
masuje do krwi
    
zjednując blizny
      
klejonych powiek
sztucznym uśmiechem
  
topionym w szczęściu
    
kwaśnych deszczy 
podanych w kawie
   
na zdrowie
     
     

06.07.2014

ojciec polecił mnie matce



podzielił się - potem
wydała mnie światu
klejonego prawdopodobieństwem

braku wstydu

potknięć upadków
i konieczności pożarcia
opuszczonego łba

sprawiedliwości

dzielonej na starość



25.07.2014

bezsenną nocą



zeszmacone strofy rozmazują
wymiociny próbnego szczęścia
nie nastrojone marnym winem

strony kaleczą opuszki i spóźniony słuch

niezdolny wyłapać drzazgi
opadające po spotkaniu ściany
pudła do wczoraj pełnego

kołysanek granych przez świerszcze

zza okien moczonych w rosie
przekarmiającej korzenie
przed atakiem dnia

milionem sztyletów słońca




14.07.2014

Gdzie Diabeł nie może tam i asfaltu nie łatają.


            Diabeł nie mógł. Nie mógł, mógł, pewnie mu się nie chciało – leniwe bydle. Baby nie wysłał, baba też człowiek, kazała się pocałować i uciekła. Wysłał „Go” ( „Go” – zwykły kaleka, może kiedyś artysta, predyspozycje ma – nie pracuje bo nie może, pije bo człowiek nie wielbłąd, momentami domorosły poeta, początkujący prozaik, nie wykwalifikowany rzeźbiarz i erotoman gawędziarz) za karę, w nagrodę – nieistotne. Pewnie sam nie wiedział po co, ale „Go” wybrał. Noe też został wybrany, ot tak, bo był fajny i smród się go nie imał. Niewątpliwie owe wybory możny by poddać szerszym dywagacją. Kto, kogo i dlaczego, a z dużym prawdopodobieństwem wyjdzie iż dużą rolę odegrał tu przypadek.
            „Go” wybrał się więc w drogę, miejsca szukając przemierzył świat kraju i za kolejnym lasem osiadł. Wieps – więcej tu dziur w drodze niż asfaltu. Powietrze wzbogacone tlenem, a tlenem można się naćpać więc należy uważać (przed użyciem nie pomoże ani doktór czy magister pigularz). Ciszę wzbogaconą ćwierkaniem ptaszków, przerywa jedynie hałas hamującego pociągu. Musi się zatrzymać. Tory są tu tak krzywe że nie zwalniając niemalże do zera, przejazd grozi wykolejeniem. Na szczęście „Go” i mieszkańców do niektórych można wsiąść w celu podróży czy do Olsztyna, czy do Ełku, gdzie dusza zapragnie. Pomijając towarowe – wyszły z mody, bo nie wygodne. A ludzie teraz są bardzo wygodni i ciężko im dogodzić. Czas płynie tu leniwie. Lasy, jeziora, łąki porośnięte trawą, chwastem, miejscami zbożem i ludzie może bardziej ludzcy, może tacy jak wszędzie wiją się we własnych sprawach. Nie czuć tak bardzo potu wyścigu szczurów.
            A że „Go” to niespokojna dusza, zawezwał maga. Mag „Sława Bohu” oporny był strasznie. Kotła po dobroci nie chciał oddać i odszedł... nksufhdnxlwwąo... człekowstręt – wrzał jedynie. W kolejną noc, pod skradzionym kotłem ogień wzniecony zaskoczył językami.
Bełkot szalony przełamał ciszę - jemioła, piołun, szkarłatne ropuchy, lubczyk, mlecz, zaskrońce, sadło niedźwiedzie, własną ślinę. Kolportera zaklęcie zdziałało. Co prawda tylko jedną, na tysiąc mieszkańców, jedną bestię przywiało - ziejącą ogniem z lwią głową, cielskiem kozła i ogonem węża. Co miesięczna klątwa... bestia jedna na tysiąc...


15.05.2014

jabłoń jabłko robale



zawsze głodne
żrą wszystko

na pohybel

czarnym czerwonym
i motylom


16.06.2014