Gdzie Diabeł nie może tam i asfaltu nie łatają.


            Diabeł nie mógł. Nie mógł, mógł, pewnie mu się nie chciało – leniwe bydle. Baby nie wysłał, baba też człowiek, kazała się pocałować i uciekła. Wysłał „Go” ( „Go” – zwykły kaleka, może kiedyś artysta, predyspozycje ma – nie pracuje bo nie może, pije bo człowiek nie wielbłąd, momentami domorosły poeta, początkujący prozaik, nie wykwalifikowany rzeźbiarz i erotoman gawędziarz) za karę, w nagrodę – nieistotne. Pewnie sam nie wiedział po co, ale „Go” wybrał. Noe też został wybrany, ot tak, bo był fajny i smród się go nie imał. Niewątpliwie owe wybory możny by poddać szerszym dywagacją. Kto, kogo i dlaczego, a z dużym prawdopodobieństwem wyjdzie iż dużą rolę odegrał tu przypadek.
            „Go” wybrał się więc w drogę, miejsca szukając przemierzył świat kraju i za kolejnym lasem osiadł. Wieps – więcej tu dziur w drodze niż asfaltu. Powietrze wzbogacone tlenem, a tlenem można się naćpać więc należy uważać (przed użyciem nie pomoże ani doktór czy magister pigularz). Ciszę wzbogaconą ćwierkaniem ptaszków, przerywa jedynie hałas hamującego pociągu. Musi się zatrzymać. Tory są tu tak krzywe że nie zwalniając niemalże do zera, przejazd grozi wykolejeniem. Na szczęście „Go” i mieszkańców do niektórych można wsiąść w celu podróży czy do Olsztyna, czy do Ełku, gdzie dusza zapragnie. Pomijając towarowe – wyszły z mody, bo nie wygodne. A ludzie teraz są bardzo wygodni i ciężko im dogodzić. Czas płynie tu leniwie. Lasy, jeziora, łąki porośnięte trawą, chwastem, miejscami zbożem i ludzie może bardziej ludzcy, może tacy jak wszędzie wiją się we własnych sprawach. Nie czuć tak bardzo potu wyścigu szczurów.
            A że „Go” to niespokojna dusza, zawezwał maga. Mag „Sława Bohu” oporny był strasznie. Kotła po dobroci nie chciał oddać i odszedł... nksufhdnxlwwąo... człekowstręt – wrzał jedynie. W kolejną noc, pod skradzionym kotłem ogień wzniecony zaskoczył językami.
Bełkot szalony przełamał ciszę - jemioła, piołun, szkarłatne ropuchy, lubczyk, mlecz, zaskrońce, sadło niedźwiedzie, własną ślinę. Kolportera zaklęcie zdziałało. Co prawda tylko jedną, na tysiąc mieszkańców, jedną bestię przywiało - ziejącą ogniem z lwią głową, cielskiem kozła i ogonem węża. Co miesięczna klątwa... bestia jedna na tysiąc...


15.05.2014

Brak komentarzy: