dym palonych kaktusów nie przynosi ukojenia


jako dziecko wysyłałeś mnie bez skruchy
na te wszystkie pieprzone procesje
po pełne kieszenie zbawienia

wstydziłem się białej flagi
więc ją spaliłem

nieporadnie uciekałem
a całe lata później jeszcze dłubałem w łokciach i kolanach  
wyłuskując drobiny żużlu
pręgi starczyły na dłużej

na szczęście choć sam nie wiem kiedy
zaprzestano tracić posłańców

do dziś mierzących granice pustyni
a jutro Meksyk

może będzie wystarczająco daleko

 

26.06.2013

ostatnia scena


przyjacielu dzieli nas jedynie długość ramienia
fakt – przedłużona
ośmiomilimetrową granicą między światami
wstrzymującą czasoprzestrzeń

co prawda nikt nie jest wstanie
zarejestrować momentu jej przekraczania

słowa tętnią nie szczędząc skroni
odciskając chłód gwintowanych okręgów
pieczętując zlicytowane tęsknoty

każdy kolejny ruch będzie pomyłką
a wspomnienia i tak zroszą powietrze
krwią i łzami lub tylko łzami
w zależności czy zadrży palec

czy zgrzytnie zamek
szyfrując niezrozumienie
 

 

18.06.2013

adoptowałem gwiazdę


lepsze to niż wirtualne hodowanie dzieci
na czarnym lądzie
i wysyłanie raz w roku kilku dolców
nieświadomie bo zleceniem stałym

no cóż - teraz jest pora sucha

a adopcja to dość poważna sprawa
zwłaszcza że zdechła mi ostatnia rybka
skąd mogłem wiedzieć że nie jada padliny

nie nadałem jej imienia

i dobrze bobym się przywiązał
a ona spadła albo zgasła bo na pewno była
jutro miałem ci ją pokazać

nieważne - słabo było ją widać

chyba zostanę jednak rolnikiem
i dalej będę wypalał trawę

 

11.06.2013

opóźnienie 1998


gdybym nie zasnął w tamtym pociągu
i nie biegł po głowach spłoszony
bo zaraz Poznań
bo kanar - gdzie bilet

bo kara...
 















 

produkt


używając tylko tych ładnie opakowanych
zapominasz że ludzie mają dość krótki termin ważności

i nikt nie daje gwarancji na przydatność
usilnie tworząc dekalogi norm zachowań

gdy szaleni podobno są w cenie
choć po nich zazwyczaj nie ma części zamiennych

zużyci niemalże dwukrotnie

scaleni w stalowo mięsne rzeźby pomyłek prędkości
lub do cna oddani niezmąconej naturze

reszta jak  owce czeka na strzyżenie
niepostrzeżenie mieląc i siebie

z każdym porankiem taśmy zwalniają
krwawiąc kryzysem
 

 

08.06.2013
 
 

niemalże już byłem

szkółka wiersza czerwiec 2013
 


jakże wyzwany
stosami wszystkich prawd istnienia
i cieniem

płonących świątyń

bez szczypty wstydu porwany
wiatrem północy

drwię wciąż z ofiary zdzieranych kolan
przed zastępami bogów

na gruzach ścian płaczu
pełnych zamówień na złote kury
depczę maski szaleństwa

ścięte resztkami luster
w  iluzji mego imienia

jeszcze będę

 

03.06.2013