zmęczony bóg zapomniał być,
odszedł niewzruszony modlitwą.
bezdomne anioły pozują poetom,
muzy na pół etatu, dławione dymem nirwany
brodzą rzeką butelek, dnem już zdobytym
przemoknięte,
więdną im skrzydła chlebem klejone.
niewzruszone kruki u bram piekieł
karzą żywych limitem oddechów.
już tylko ulica adoptuje niechętnie
ciągnąc poza życie
11.08.-06.12.2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz