De non existentia Dei
Kazimierz Łyszczyński pochodził ze średnio zamożnej szlachty
zasłużonej w wojnach XVII w., był synem Hieronima Kazimierza, sędziego
grodzkiego brzeskiego, i Zofii z Bobińskich. W młodości przez 8 lat jezuita
(studiował filozofię), następnie śladami ojca oddał się służbie
wojskowej i samorządowej. Niewątpliwie już w połowie lat 60. XVII wieku
brał czynny udział w wojnach tamtej epoki. Po awansie ojca na urząd
podsędka
brzeskiego obejmuje w 1669 roku podstolstwo mielnickie, z którym to urzędem pisze się jako elektor z powiatu brzeskiego
Jana III Sobieskiego na sejmie elekcyjnym w 1674.
W roku 1682 zostaje wybrany przez szlachtę na podsędka jako pierwszy
kandydat, co niewątpliwie zostało kontrasygnowane przez króla, gdyż w
1685 roku jest faktycznie sprawującym tę funkcję członkiem sądu
ziemskiego.
Głosił koncepcję społeczeństwa bezklasowego, w którym tylko brak władzy
może zapobiec wyzyskowi jednego człowieka przez drugiego.
Zadenuncjowany przez sąsiada, Jana Kazimierza Brzoskę (ówczesnego
stolnika
bracławskiego), który nie chcąc zwrócić pożyczonej mu przez
Łyszczyńskiego dużej sumy pieniędzy, wykradł i przekazał sądowi rękopis
traktatu
De non existentia Dei ("O nieistnieniu Boga" – był to
pierwszy polski traktat filozoficzny prezentujący rzeczywistość z
perspektywy dialogu wierzącego z ateistą, nad którym Łyszczyński
rozpoczął pracę w roku 1674). Koronnym argumentem na rzecz ludzkiego
pochodzenia religii była obecność wielu sekt i grup religijnych. Na tej
podstawie z oskarżenia publicznego odbył się proces przed Komisją
Sejmową (na Sejmie Nadzwyczajnym odbywającym się w Warszawie w dniach
17.11.1688–01.04.1689, pod laską
Stanisława Szczuki).
Oskarżyciel Szymon Kurowicz Zabistowski (wg A. Krznowskiego) zarzucał
Łyszczyńskiemu ponadto uznawanie małżeństwa za czysto cywilne
(niesakramentalne) oraz nieprzestrzeganie zakazu małżeństw między
krewnymi (wydał swoją córkę za bliskiego krewnego).
W trakcie procesu zaprzeczał swojemu ateizmowi i twierdził, że w
następnej części traktatu miał obalić argumenty na rzecz nieistnienia
Boga. Nie dano wiary jego wyjaśnieniom.
Został skazany na karę śmierci i konfiskatę dóbr za
ateizm. Wyrok wykonano przed południem na
Rynku Starego Miasta
w Warszawie 30 marca 1689, gdzie kat ściął Łyszczyńskiemu głowę. Po
egzekucji wywieziono jego zwłoki poza miasto i spalono. Inaczej
przedstawia egzekucję relacja biskupa Załuskiego: „Wyprowadzono go na
miejsce stracenia i okrutnie znęcano się najpierw nad jego językiem i
ustami, którymi on okrutnie występował przeciw Bogu. Potem spalono jego
rękę, która była narzędziem najpotworniejszego płodu, spalono także jego
papiery pełne bluźnierstw i na koniec on sam, potwór, został
pochłonięty przez płomienie, które miały przebłagać Boga, jeżeli w ogóle
za takie bezeceństwa można Boga przebłagać".
W bibliotece kórnickiej zachowała się mowa instygatora Wielkiego
Księstwa Litewskiego, Szymona Kurowicza Zabistowskiego, w której cytował
on fragmenty potępionej pracy:
|
I – zaklinamy was , o teologowie, na waszego Boga, czy w ten sposób
nie gasicie światła Rozumu, czy nie usuwacie słońca ze świata, czy nie
ściągacie z nieba Boga waszego, gdy przypisujecie Bogu rzeczy
niemożliwych, atrybuty i określenia przeczące sobie.
II – Człowiek jest twórcą Boga, a Bóg jest tworem i dziełem
człowieka. Tak więc to ludzie są twórcami i stwórcami Boga, a Bóg nie
jest bytem rzeczywistym, lecz bytem istniejącym tylko w umyśle, a przy
tym bytem chimerycznym, bo Bóg i chimera są tym samym.
III – Religia została ustanowiona przez ludzi bez religii, aby ich
czczono, chociaż Boga nie ma. Pobożność została wprowadzona przez
bezbożnych. Lęk przed Bogiem jest rozpowszechniany przez nie lękających
się, w tym celu, żeby się ich lękano. Wiara zwana boską jest wymysłem
ludzkim. Doktryna, bądź to logiczna bądź filozoficzna, która się pyszni
tym, że uczy prawdy o Bogu, jest fałszywa, a przeciwnie, ta, którą
potępiono jako fałszywą, jest najprawdziwsza.
IV – Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w
Boga na swoje uciemiężenie; tego samego uciemiężenia broni jednak lud, w
taki sposób, że gdyby mędrcy chcieli prawdą wyzwolić lud z tego
uciemiężenia, zostaliby zdławieni przez sam lud.
V – Jednakże nie doświadczamy ani w nas, ani w nikim innym takiego
nakazu rozumu, który by nas upewniał o prawdzie objawienia bożego.
Jeżeli bowiem znajdowałby się w nas, to wszyscy musieliby je uznać i nie
mieliby wątpliwości i nie sprzeciwialiby się Pismu Mojżesza ani
Ewangelii - co jest fałszem - i nie byłoby różnych sekt, ani ich
zwolenników w rodzaju Mahometa itd. Lecz / nakaz taki/ nie jest znany i
nie pojawiają się wątpliwości, ale nawet są tacy, co zaprzeczają
objawieniu, i to nie głupcy, ale ludzie mądrzy, którzy prawidłowym
rozumowaniem dowodzą czegoś wręcz przeciwnego, tego właśnie, czego i ja
dowodzę. A więc Bóg nie istnieje.
|
Wyrok był uznawany przez ówczesną szlachtę za drakoński, a jak pisze Uruski nawet u ówczesnego
papieża Innocentego XI, nie spotkał się z uznaniem.
źródło
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Strona_główna