w drodze wyjątku pozwalałem sobie umrzeć
dwa trzy może cztery razy w tygodniu
zapominając niejednokrotnie odpocząć
beznamiętnie
podnosząc się po każdym wschodzie słońca
martwy żywy czy żywy i martwy
wszędzie i nigdzie
nie pozwól mi się rozproszyć
26.12.2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz