wybierz swoją iluzję


na początkowej fali głodu
dryfując pod szeregami płonących jarzeniówek
mkniesz z rąk do rąk
bezwiednie tonąc w eterze

nieświadomie trącony odpływem

i jedną zgrabną jakże pewną linią
znaczącą winy aż pod skórę i do pierwszych kości
społecznie zwichrowanego kręgosłupa
podobno możliwe do usunięcia

wycięte - rzucone muchom

paradoksalnie karmionym nadzieją obfitego obiadu
rzuconego przez okno
z wysokości nieistotnej liczby pięter
budzonego i gotowego do podania
na zasranym chodniku

witając wśród żywych
 

27.08.2013

1 komentarz:

Johny Gmatrix pisze...

Witaj.. całkiem dobre.. wpadłem poczytać... w zaciszu link dziś ujrzałem... a z wiersza Supek Tanga na profil... nie żałuję że tu weszłem.