zbieram czując ponad miarę
jedynie szczęście odcinam co ranekniezapraszanym promieniem słońca
nieoswojony
łatam wciąż dymem swych papierosów
poprzecierane miejscami chmuryod pasa w górę więzione wszędzie
topię podłogi
dławiony słowem żywym jak martwym
krzyżem obtartym pustą butelkądoszywam nocą kometom ogony
nierozumiany
29.12.2013